Zbiorowy zarząd prawami autorskimi
Wyjaśnienie, po co właściwie funkcjonują organizacje zbiorowego zarządu (dalej też OZZ) jak ZAIKS czy ZPAV, należy zacząć od istoty praw autorskich. W zasadzie przyznają one twórcy monopol na utwór – bezprawne wykorzystanie czy ingerencja w niego może doprowadzić do naruszenia autorskich praw osobistych i majątkowych. Aby się przed tym ustrzec, najczęściej należy zwrócić się do uprawnionego o udzielenie licencji (upoważnienia) na korzystania z danego dzieła.
W teorii wszystko wydaje się proste – inaczej natomiast wyglądałaby praktyka bez OZZ. Wyobraźmy sobie, że każdy muzyk, autor tekstów czy wykonawca, który akurat jest bardzo popularny i którego twórczość jest chętnie wykorzystywana, musi odpowiadać na dziesiątki próśb z telewizji, radia czy par młodych organizujących wesela, które dotyczą udzielenia licencji i negocjacji jej warunków. Ba, to nie koniec! Musi do tego na bieżąco monitorować, czy ktoś nie narusza jego praw, a gdyby tak się stało – tych naruszycieli pociągać do odpowiedzialności. Taki system byłby nieracjonalny i niewygodny także dla osób chcących jakiś utwór wykorzystać.
Właśnie dlatego działalność OZZ ma ułatwić sprawny, masowy obrót prawami autorskimi do utworów z kategorii tzw. małych praw (czyli piosenek, fotografii, artykułów). OZZ funkcjonują w formie prawnej stowarzyszenia, zrzeszając twórców, producentów, wykonawców oraz organizacje radiowe i telewizyjne, a więc te podmioty, które powierzają im swoje prawa w zarząd. Ich dwa główne cele to zarządzanie prawami autorskimi i pokrewnymi oraz ich ochrona (art. 104 ust. 1 PrAut).
Aby je zrealizować, w swojej działalności OZZ zajmują się:
licencjonowaniem utworów – udzielaniem zgody na ich wykorzystanie na różnych polach eksploatacji;
inkasem – pobieraniem wynagrodzeń należnych uprawnionym na podstawie licencji;
repartycją – podziałem i wypłatą pozyskanych środków uprawnionym;
windykacją – OZZ mają legitymację procesową do udziału w postępowaniach cywilnych i karnych dotyczących naruszeń praw autorskich, dzięki którym „przymusowo” inkasują należne twórcom wynagrodzenie.
Z takimi funkcjami wiąże się duża odpowiedzialność. Z tego powodu, wykonywanie zbiorowego zarządu prawami autorskimi wymaga zezwolenia Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Obecnie legitymuje się nim 14 stowarzyszeń, które reprezentują twórców różnych kategorii utworów, od programów komputerowych, przez teksty i muzykę, aż po utwory publikowane w prasie:
- 1. KOPIPOL (Stowarzyszenie Zbiorowego Zarządzania Prawami Autorskimi Twórców Dzieł Naukowych i Technicznych)
- 2. PRO (Polski Rynek Oprogramowania)
- 3. REPROPOL (Stowarzyszenie Wydawców)
- 4. SAiW Polska Książka (Stowarzyszenie Autorów i Wydawców)
- 5. SARP (Stowarzyszenie Architektów Polskich )
- 6. SAWP (Stowarzyszenie Artystów Wykonawców Utworów Muzycznych i Słowno-Muzycznych)
- 7. SFP (Stowarzyszenie Filmowców Polskich)
- 8. STL (Stowarzyszenie Twórców Ludowych)
- 9. STOART (Związek Artystów Wykonawców)
- 10. ZAiKS (Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych)
- 11. ZASP (Związek Artystów Scen Polskich)
- 12. ZPAF (Związek Artystów Fotografików)
- 13. ZPAP (Związek Polskich Artystów Plastyków)
- 14. ZPAV (Związek Producentów Audio-Video)
Rola Ministra nie kończy się jednak w momencie udzielania zezwolenia – jest on organem nadzorującym OZZ i w razie stwierdzenia nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu, może nawet takie zezwolenie cofnąć. Taki drastyczny środek powinien być poprzedzony wezwaniem do usunięcia naruszeń, zauważonych np. w rocznym sprawozdaniu z działalności, które OZZ są zobowiązane przesyłać.
OZZ w założeniu mają być pośrednikiem pomiędzy uprawnionym a chcącym skorzystać z utworu. Dlatego też, ustawodawca zobowiązuje je do jednakowego traktowania swoich członków, co przejawia się we wprowadzeniu jednakowych stawek licencyjnych dla podmiotów wykorzystujących utwory w taki sam sposób. Tak też powinny być traktowane osoby, które zgłaszają się do stowarzyszeń o wyrażenie zgody na wykorzystanie dzieł – nie może ich spotkać odmowa, chyba że istnieją ku temu ważne powody (art. 106 PrAut).
Wspomniane jednolite stawki zostały ujęte w tzw. tabelach wynagrodzeń, którymi posługują się OZZ. Pod tym adresem możemy prześledzić, jak one wyglądają. Są dosyć czytelne i pozwalają łatwo odnaleźć interesującą nas sytuację. Widać też wyraźnie, jak różnicowane jest wynagrodzenie: np. od pola eksploatacji (tutaj odtwarzanie), czasu wykorzystania utworu czy jego sposobu (np. mały sklep vs hipermarket). Tabele obowiązujące na niektórych polach eksploatacji muszą być obowiązkowo badane i zatwierdzane przez Komisję Prawa Autorskiego (art. 11012 ust. 2 PrAut).
Jak w takim razie należy podchodzić do ofert udostępnienia utworów muzycznych do odtwarzania w sklepach, hotelach, pubach albo na imprezach, zachwalanych hasłem „Muzyka bez ZAiKSu”? Nie ma tu żadnego haczyka – istnieją takie utwory, których wykorzystanie nie wymaga uiszczenia opłaty do OZZ. Ich eksploatacja najpewniej będzie jednak wymagać uiszczenia wynagrodzenia autorowi. Trzeba sobie uświadomić, że stawki licencyjne płacone OZZ to w zasadzie właśnie wynagrodzenie należne twórcy! Uiszczane jednak za pomocą pośredników, jakim są stowarzyszenia. Powierzenie przez twórcę swoich praw do zarządu i ochrony przez OZZ to jedynie możliwość i uprawnienie, a nie obowiązek. Nie ma więc przeszkód, aby uprawniony sam (bezpośrednio) licencjonował swoje utwory.
Działalność OZZ ma jednak ułatwić życie nie tylko twórcy – także potencjalny licencjobiorca nie musi podejmować znacznych wysiłków, aby ustalić, czy dany utwór licencjonuje sam autor, czy powierzył go w zarząd OZZ. Stowarzyszenia korzystają bowiem z domniemania zarządu (art. 105 ust. 1 PrAut), które pozwala przypuszczać, że OZZ zarządzają konkretnym utworem bez obowiązku wykazywania umocowania twórcy. Domniemanie to może zostać obalone, przez wykazanie że autor sam zarządza swoimi dziełami. Jeśli jednak licencjobiorca działa w zaufaniu do tego domniemania i zapłaci na rzecz OZZ należną opłatę, powinna zostać przekazana twórcy podczas repartycji pozyskanych środków.