Wino z suszonych owoców
Świetny przepis dla miłośników win słodkich. Wino o pełnym smaku i głębokim czerwonym kolorze.
Składniki:
- 450 g sułtanek,
- 450 g innych rodzynek np: królewskich,
- 450 g suszonych owoców czarnego bzu,
- 225 g suszonych bananów,
- 225 g daktyli,
- 1 kg czerwonego koncentratu winogronowego,
- 1,5 kg cukru,
- 5 g kwasku cytrynowego,
- 5 g pożywki dla drożdży,
- 5 g enzymu pektynowego,
- drożdże winiarskie typu „Sauternes”,
Wykonanie:
Zanim zabiorę się do sporządzenia nastawu, najpierw przygotowuję matkę drożdżową wg przepisu na odwrocie zakupionych wcześniej drożdży. Po przygotowaniu matki drożdżowej i odczekaniu od 3 do 5 dni mogę przystąpić do dalszej pracy. Czas oczekiwania zależy od typu drożdży. Niekiedy jest tak, że matkę drożdżową przygotowuję na 12 godzin przed dodaniem lub w dzień przygotowywania nastawu. Wszystko zależy od rodzaju wina, składników i drożdży. Wróćmy jednak do tematu. Do rondelka wsypuję 1,5 kg cukru i dodaję 0,5 l wody. Całość zagotowuję. Powstały ulep czy syrop cukrowy przelewam do słoja o szczelnym zamknięciu. Po przelaniu syropu słój zamykam i odstawiam go do ostygnięcia. Następnie zajmuję się suszonymi owocami. Na duże sito wsypuję owoce, przemywam je zimną wodą, czekam aż obciekną i osuszam za pomocą lnianej ściereczki. Osuszone owoce kroję i umieszczam je w wiaderku fermentacyjnym. Do wiaderka wlewam 2,5 l gotującej się wody, mieszam. Po wymieszaniu składników odstawiam wiaderko w ciepłe miejsce na dobę, przykrywam je szczelnym wiekiem. W ciągu doby mieszałam zawartość w wiaderku dwukrotnie. Nazajutrz dodaję następne składniki, czyli: koncentrat winogronowy, odmierzone pół litra wcześniej przygotowanego ulepu, enzym pektynowy, pożywkę dla drożdży, kwasek cytrynowy, na koniec wlewam matkę drożdżową. Ponownie wszystko ze sobą delikatnie mieszam. Wiaderko przykrywam szczelnym wiekiem i ustawiam je w ciepłym miejscu na okres czterech dni. Raz dziennie mieszam zawartość wiaderka. Fermentacja rozpoczęta. Po 96 godzinach przecedzam moszcz za pomocą nylonowego rękawa i lejka wprost do szklanego naczynia. Gdy uporałam się już z przecedzeniem owoców, otwór gąsiora zostaje przeze mnie zamknięty gumowym korkiem wraz z rurką fermentacyjną, wypełnioną do połowy wodą. Następnie naczynie przenoszę w ciepłe miejsce do chwili przefermentowania całego nastawu. Aby ułatwić fermentację codziennie wstrząsam naczyniem. Aby wino wyszło idealne dodaję do niego 140 ml wcześniej przygotowanego ulepu. Wlewam go „po łyżeczce”. Powoduje to, że drożdże wznawiają pracę, co zwiększa moc mojego wina. Zabieg ten powtarzam do chwili zużycia całego ulepu cukrowego ze słoja. Gdy fermentacja ustała i wytrącił się osad, pierwszy raz zlałam młode wino. Moje wino dojrzewało bardzo długo bo prawie trzy lata. W tym czasie leżakowało ono w balonie i dopełniałam je sokiem jabłkowym za każdym razem, gdy zlałam wino znad osadu. Przez co nie straciło swojej mocy. Gdybym za każdym razem wino po zlaniu dopełniła wodą, za bardzo bym je rozcieńczyła i nie otrzymałabym zamierzonego efektu. Warto było czekać.